I ETAP – falstart
Trasa: Kruszwica – Gopło- Kruszwica
Termin 01-02.05.2018
Załoga: Krzysztof, Julka, Bartek, Tomek
01.05.2018
Po południu wypłynęliśmy z Klubu Żeglarskiego „Popiel” w Kruszwicy. Zanocowaliśmy gdzieś na Gople „na dziko”. Należy pamiętać, że duża część Gopła wchodzi w skład parku krajobrazowego i w związku z tym nocowanie na dziko przy brzegu nie jest dozwolone. Niektóre zatoki są w ogóle wyłączone z ruchu, silnikowego. Tor żeglowny dobrze oznaczony bojami.
W nocy zaczął mnie silnie boleć brzuch. Tomek był marudny i budził się przez sen.
02.05.2018
U mnie nadal bóle całego brzucha. Tomek ma 39 stopni gorączki. Wracamy do Kruszwicy.
(Po powrocie do Warszawy bóle brzucha nie ustępowały, kolejnego dnia, ból zlokalizował się w prawym dole biodrowym. Silniejszy przy ucisku. No to wszystko stało się jasne: zapalenie wyrostka robaczkowego… ☹ Operacja w Szpitalu Praskim. Serdecznie pozdrawiam cały personel oddziału chirurgii. Wspaniali ludzie.)
II ETAP
Trasa: Kruszwica – Gopło- Śluza Koszewo-Śluza Gawrony- Jezioro Ślesińskie- Jezioro Mikorzyńskie- Jezioro Pątnowskie
Termin 31.05 – 03.06.2018
Załoga: Krzysztof, Kasia, Julka, Bartek, Tomek, Adaś
Gopło jest piękne i w miarę dzikie. Ale za śluzami zaczyna się raj dla głośnych sportów motorowodnych. Skutery, statki disco wieczorową porą, motorówki z nartami wodnymi, duże motorówki przepływające w ślizgu obok mniejszych… To nie mój klimat.
Sporo przystani. Gwarno, rojno, wesoło.
Woda ze względu na elektrownie chyba trochę cieplejsza. Do kąpieli wygląda na zdatną.
Na jeziorze Ślesińskim są też darmowe ogólnodostępne przystanie, gdzie można łódki na dłużej zostawić. Ale nie są dozorowane. Nie odważyłem się.
III ETAP
Trasa: Jezioro Pątnowskie –Kanał Ślesiński – Śluzy Pątnów i Morzysław- Warta- Marina Ląd
Termin 08-10.06.2018
Załoga: Krzysztof, Julka, Bartek
Po wyjściu na Wartę dość szybko uszkodziłem trochę łopatkę śruby o zniszczoną ostrogę schowaną pod wodą. W przeciwieństwie do nieuregulowanej Wisły, Wartą trzeba płynąć zdecydowanie środkiem rzeki. Przy brzegach są dobre lub zniszczone liczne małe ostrogi. Widać że dawno nie remontowane, ale jakoś funkcję swoją spełniają. Stan wody był bardzo niski, ale płynąłem bez problemów.
Warto zajrzeć do Konina.
W Lądzie jest ładne wyższe seminarium duchowne z pięknym ogrodem.
IV ETAP – katastrofa
Trasa: Warta: Marina Ląd – Nowe Miasto n. Wartą
Termin 22-24.08.2018
Załoga: Krzysztof, Julka, Bartek, Tomek
22.08.2018
Zastaliśmy pusty zbiornik paliwa na łódce. Byłem zdziwiony. W zbiorniku nie było ani kropli, chociaż wyjeżdżając zostawiłem prawie pełen bak. Ponieważ marina nie była strzeżona w nocy, pomyślałem że ktoś spuścił paliwo. Oczywiście zajrzałem do komory, gdzie był stacjonarny 65 litrowy zbiornik paliwa. Nowy, trzyletni, zainstalowany przez znany i nie tani serwis. Nic złego nie zauważyłem. Ani śladu zapachu paliwa. Trochę tylko zastanowił mnie zapach paliwa w przedziale WC.
No ale wyciek przecież nie był możliwy!!! Zalałem zbiornik 60 L paliwa i w drogę.
Minęliśmy prom, a następnie Pałac w Chorzępowie. Na minimalnych obrotach silnika płynęliśmy 9 km/h.
Nagle gdzieś po minięciu 362 km Warty, zorientowałem się, że poziom paliwa spadł do połowy! Zapach w kabinie i tym razem również w luku ze zbiornikiem paliwa nie pozostawiał już wątpliwości. Przybiłem do brzegu gdzieś przy piaszczystym brzegu. Wyłączyłem elektrykę. Odinstalowałem przewody dochodzące do zbiornika i wyciągnąłem go. Od razu w oczy rzucił się wgnieciony jeden z dolnych rogów zbiornika i cieknące z niego paliwo. Zbiornik wytaszczyłem na dziób łódki, poza kabinę. Pochlapałem przy tym przednią szybę z poliwęglanu, zamontowaną w tym roku!!!!! W miejscach pochlapania, powstały trwałe plamy na poliwęglanie…
Serwis wepchnął zbiornik trochę na siłę. A może po prostu położyli go na dnie istniejącej komory bez dopychania. Zbiornik wydawał się idealnie dopasowany. W rzeczywistości zwężające się dno komory spowodowało, że zbiornik opierając się jednym rogiem o burtę, uległ w tym miejscu wgnieceniu. A po pewnym czasie wgniecenie popękało. Mogło pęknąć w zimie, kiedy plastik jest twardy? Może w serwisie dopchali na siłę, aby zbiornik był poziomy?
Cóż było robić. Na łódce pełno paliwa. Noc głucha. Zabrałem dzieci i poszliśmy przez jakieś krzaki i pola. Dobrzy ludzie z Mariny Ląd nam pomogli. Zabrali nas samochodem do Lądu. Pan Krzysztof przenocował w swoim domu, nakarmił. Nie wziął złamanego grosza. Jednak są dobrzy ludzie na tym świecie…
23.08.2018
Następnego dnia pojechałem autem do sklepu żeglarskiego, który okazał się być 20 km dalej i kupiłem przenośny zbiornik na paliwo. Zamontowałem go na łódce. Wybrałem 2 wiadra paliwa z zęzy przy pomocy szmaty i trochę ręcznej pompki (kilka godzin głową w dół, w oparach benzyny).
Warto tu zaznaczyć że właścicielka Mariny Ląd i jej pracownicy to wspaniali ludzie. Bardzo mi pomogli w tej trudnej sytuacji. Będąc samemu z trójką dzieci nie wszystko jest tylko fajną przygodą. Naprawdę nie było mi do śmiechu gdy opuszczałem łódkę gdzieś w krzakach w okolicy miejscowości Pietrzyków Kolonia w nocy.
Warto też dodać że na Marinie Ląd można dobrze zjeść. Są schludne toalety, woda w pobliżu kei, stacja paliw oddalona o około 1 km.
24.08.2018
Straciłem trochę serca do łódki po takich przygodach. Miałem dopłynąć za Poznań. Ze względu na smród paliwa dopłynąłem tylko do mariny w Nowym Mieście.
Żadne widoki krajobrazowe – z resztą bardzo ładne nie robiły już na mnie wrażenia. Zamek królewski w Pyzdrach też mnie nie zainteresował, choć pięknie wygląda z łódki. W Pyzdrach jest marina, ale nie przybijałem tam, więc nic nie powiem.
W marinie w Nowym Mieście (uwaga jest po lewej stronie rzeki, przed miastem) jest przestronnie i czysto. Wybudowane z ogromnym rozmachem. [Tylko po co. Przecież nikt nie pływa po rzekach…]
Cisza, spokój – niestety dla właścicieli podejrzewam. Restauracja akurat nie działała. Chyba był remont? Nowy właściciel, czy najemca wchodził?
Teren strzeżony i ogrodzony.
Nie podobał mi się slip. Jest za stromy. A gdy jest niska woda, to trochę za krótka lina od elektrycznej wyciągarki. Dzięki pomocnej obsłudze, można te trudności przezwyciężyć, tylko trzeba z wyprzedzeniem zgłosić chęć slipowania.
Zostawiłem łódkę i wróciłem do domu. Zły jak nie wiem na tę awarię i wyciek paliwa.
Poszedłem do serwisu, który mi tak pięknie zamontował zbiornik. Wzięli, zbiornik naprawili i … WSADZILI TAK SAMO JAK BYŁ. ZNOWU SIĘ OPIERA ROGIEM O BURTĘ!!!!!!!!
A przecież im wszystko powiedziałem, co było nie tak!!!!
Chyba zamach na moje życie chcą jednak skutecznie przeprowadzić.
No cóż chyba sam muszę ten zbiornik zamontować…
Jeszcze jedno. Od 2019 r zamykam możliwość wpisywania komentarzy do moich relacji. Wszystko przez rosyjskich spamerów. Tyle spamu szło na moją skrzynkę, że już dłużej tego nie ścierpię.
Na wszelkie pytania odnośnie moich relacji chętnie odpowiem przez formularz kontaktowy.
A hoj ze spamerami i a hoj z „fachowcami”
Krzysztof