Rejs Mikołaki – Warszawa 2017 (Pisa, Narew, Wisła)
Termin: 12 – 15.08.2017
Czas rejsu: 1szy dzień – 9h rejsu, 2 dzień – 12 h, 3 dzień – 12 h, czwarty dzień – 13h. Razem 46h rejsu – od tego czasu należałoby odliczyć około 7 godzin na postoje, co dawałoby około 40 h czystego płynięcia łodzią spacerową, nie wchodzącą w ślizg.
Trasa: Mikołajki, Jezioro Mikołajskie, Śniardwy, Jez. Seksty, Kanał Jegliński ze Śluzą Karwik, Pisz, Pisa, Narew, Zalew Zegrzyński, Kanał Żerański, Wisła – Port Czerniakowski w Warszawie
Jednostka: Onedin 650 + Yamaha high trust 25 km (1998 r). Zanurzenie 35 cm + śruba silnika zaburtowego.
Załoga: Krzysztof, Julka – l.11, Bartek – l. 9 Tomek – l. 4
Poziom Narwii na wodowskazie w Nowogrodzie około 70 cm, w Ostrołęce 80 cm.
Poziom Wisły na wodowskazie w Warszawie – 65 cm!
Spalanie: 66 l benzyny Mikołajki – Nieporęt (cały czas średnie/wysokie obroty silnika). Wydaje mi się, że połowę paliwa spaliliśmy od Mikołajek do Nowogrodu.
Co tu dużo mówić. Błąd popełniłem na początku. Wyczytałem z jakiejś relacji w internecie, że spływ z Pisza na Zegrze trwał 3 dni. Więc zaplanowałem 4 dni na trasę z Mikołajek do Warszawy. To było zdecydowanie za mało czasu. Posiadając łódź spacerową, gdzie nie jest możliwe przyspieszenie ponad 15 km/h, zresztą, z uwagi na niski poziom rzek, nie byłoby to rozsądne, musiałem przeznaczyć na rejs większą część każdego dnia. Bez sensu. Zamiast rozkoszować się słońcem i przyrodą, zażywać kąpieli w pięknych rzekach, zwiedzić skansen w Nowogrodzie, musiałem płynąć wiele godzin dziennie w huku silnika na wysokich obrotach. Trzymając stosunkowo wysokie obroty, spalałem znacznie więcej paliwa niż do tej pory na innych rejsach oraz niszczyłem śrubę silnika na kamieniach zdarzających się w Pisie i Narwi. A najgorsze jeszcze czekało na Wiśle…
Wydaje mi się, że optymalnym czasem do poświęcenia na tę trasę, to około 6 – 7 dni. Tak aby był to wypoczynek, prawdziwa przyjemność i zero pośpiechu.
A oto szczegółowa relacja z rejsu:
1 DZIEŃ – 12.08.2017
Mikołajki – Pisa (około 10 km za Piszem, czyli około słupka 71)
Start godz 9.25. Stop godz. 18.00.
Uwagi: tempo 10 km/h. 9.55 Przeczka (wejście na Śniardwy), 10.40 Czarci Ostrów, 11.10 Bramka Seksteńska, 13.08 Jez Roś, 13.30 Pisz, 16.00 – 18.00 Pisa.
Poprzedniego dnia zatankowaliśmy do pełna paliwo na Orlenie – stacji wodnej w Mikołajkach.
Ruszyliśmy z Jeziora Mikołajskiego na Śniardwy. Pogoda piękna, ale spieszyliśmy się, gdyż zapowiadano na popołudnie burze. Raczej nie miałem zamiaru zostać złapany przez burzę na Śniardwach.
Po wpłynięciu na Śniardwy bez kompasu, tak do końca nie wiedziałem dokąd precyzyjnie się skierować, znałem tylko ogólny kierunek. Ponieważ jednak szlak żeglowny szedł mniej więcej w naszym zamierzonym kierunku, więc popłynąłem po bojach, co okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż szlak ten biegł prosto na Seksty.
Na Sekstach krótka kąpiel, a następnie do Kanału Jeglińskiego i śluza Karwik. Śluza odnowiona, ruch znośny, bez długiego oczekiwania.
Po wpłynięciu na jez. Roś znów nie potrafiłem precyzyjnie określić kierunku wejścia na Pisę, ale ponieważ znów wytyczony szlak żeglowny szedł mniej więcej w zgodnym kierunku, obrałem tę drogę i po chwili znaleźliśmy się na Pisie.
Jeśli ktoś szuka mariny, to właśnie przed Piszem. W samym Piszu nie ma już nic, z wyjątkiem odnowionych, ale niszczejących już nabrzeży oraz drogiego, pustego pomostu przy jakimś hotelu.
W Piszu smaczny obiad, parę fotek miasta. Następnie, ponieważ zapowiadano burze, postanowiłem uszczelnić przednie okno, gdyż zauważyłem tam podczas poprzedniego deszczu drobne przecieki. (Dopiero po powrocie do domu, dowiedziałem się, że tego dnia były w Polsce nawałnice z ofiarami śmiertelnymi wśród dzieci oraz powalonymi ogromnymi połaciami lasów w okolicy Borów Tucholskich. Na szczęście na Mazury to nie doszło.)
Po drobnych pracach bosmańskich – w drogę. No i od razu problem. Wodorosty. Na odcinku od jez Roś, do kilku km za Piszem jest ich sporo (przynajmniej w sierpniu, może na wiosnę ich jeszcze by nie było). Śruba musi być podniesiona w górę, co spowalnia ruch statku i pogarsza manewrowość (na mojej łódce brak płetwy sterowej – sterowanie tylko poprzez obrót silnika). A przecież Pisa to same MEANDRY… No cóż, nieźle zakręcona rzeka. Niby na mapie niezbyt pokaźna, ale w rzeczywistości jej długość to 80 km.
Wodorosty i smród kanalizacji w Piszu trochę zniechęcają na początku wyprawy, ale potem na szczęście jest zdecydowanie lepiej.
Wodorosty są takie wredne, nitkowate, długie, kilkanaście cm pod powierzchnią wody, więc włażą w śrubę. Czasem tego nie widać wizualnie, ale czuć inną pracę silnika, inną wibrację silnika przenoszoną na pokład, gorszy ciąg i gorszą manewrowość. Inny staje się też warkocz wody za silnikiem.
Łatwo uczyć się na Pisie poruszania po rzece. Gdzie na zakolu są mielizny, a gdzie głębia. Jeśli ktoś się zagapi i nie weźmie zakrętu na czas, to też zwykle kończy się uderzeniem łódki w miękką trawę na brzegu. Aczkolwiek niektóre odcinki Pisy widać, że kiedyś były uregulowane wyłożeniem brzegów kamieniami. Wejście na mieliznę nie stanowi oczywiście najmniejszego problemu. Szybki wyskok do czystej wody, zepchnięcie łodzi i płyniemy dalej.
Nocleg przyjemny, na kotwicy na piaseczku, na płyciźnie – tak aby można było się dogodnie kąpać w rzece.
Galeria zdjęć rzeka Pisa- kliknij na zdjęcie aby powiększyć
Dzień 2
Pisa – czyli meandry
Start – godz 8.10 około słupka nr 71. Stop – godz. 20.30 blisko ujścia Pisy.
Uwagi: silnik uderzał o kamienie około 100m przed mostem w miejscowości Ptaki oraz w Miejscowości Dobry Las poniżej mostu.
Widać jak natura rzeźbi meandry rzeki. Jak meandry się pogłębiają, a następnie wytwarzają się skróty pomiędzy dwoma sąsiednimi zakolami rzeki. Czasem przez chwilę zastanawiałem się, którą drogę wybrać. Widać też starorzecza, na różnym etapie zarastania roślinnością. Cisza, spokój. Jakieś żałosne szczątki słupków z kilometrażem rzeki.
Generalnie Pisa jest piaszczysta, ale kamienie lub kłody oczywiście się zdarzają. Szczególnie w miejscowościach po drodze. Silnik, jeśli jest to możliwe, powinien być niezablokowany tzn. mieć możliwość odchylenia się do tyłu po uderzeniu w przeszkodę.
Mili gospodarze, od których wzięliśmy po drodze wodę, powiedzieli, że zdarzają się na Pisie nawet duże jachty. My po drodze z Pisza do Zegrza spotkaliśmy tylko jedną żaglówkę idącą z Zegrza na Mazury… oczywiście nie licząc drobnych łódek rybackich na Narwii.
Wydaje mi się, że z łodzią o zanurzeniu do 50 cm, nawet przy tym stosunkowo niskim stanie Pisy, rejs jakoś by poszedł. Oczywiście przy 50 cm byłoby dużo trudniej niż przy moich 35 cm.
Końcowy odcinek Pisy jest trochę bardziej zurbanizowany. Jakieś ośrodki kolonijne z dyskotekami…
Na Pisie nie liczymy oczywiście na żadną przystań wodną, restaurację czy bar lub stację benzynową w dogodnej odległości… To chyba bardzo dobrze z resztą. Dziki kapitalizm na przystaniach na Wielkich Jeziorach Mazurskich nie do końca mi odpowiada: opłata za postój, za wodę, za prąd (to jeszcze rozumiem), ale oddzielnie za każdorazowe skorzystanie z WC, prysznica… Nie można toalet i pryszniców zawrzeć w zbiorczej opłacie? Tak aby zwyczaj kierowców TIRów nie przeniósł się na przystanie Mazurskie. Kierowcy załatwiają swoje potrzeby na tylną ścianę stacji benzynowych, które mają płatne toalety… Sam nie wiem czy chwalić czy ganić…
Uwaga dla kajakarzy: Pisa jest bardzo łatwa dla spływu kajakowego. Bez przeszkód wodnych, no chyba że jakieś drzewo jednak się przewróci do koryta rzeki.
Galeria zdjęć – kliknij na zdjęcie aby powiększyć
Dzień 3
Narew od Wyszogrodu do Lubiela Nowego
Start – godz 8.00 Nowogród. Stop – godz. 20.00 Lubiel Nowy.
Uwagi: wejście na Pisę znajduje się około 200m powyżej mostu w Nowogrodzie, prawie naprzeciwko skansenu w Nowogrodzie.
Dogodne miejsce na obiad: Ostrołęka (dementuję opis krążący w sieci, że w hotelu przy przystani nie da się zjeść). Natomiast do najbliższego sklepu spożywczego jest około 1 km w jedną stronę.
Narew jest dużo szersza od Pisy. Zniknął problem ewentualnego nie wyrobienia się na zakręcie
Oznakowanie tyczkami Narwi na odcinku od Pisy do Zegrza uważam też za dobre. Głębokość Narwi przy stanie 70 w Nowogrodzie i 80 w Ostrołęce jest wystarczająca dla łodzi o zanurzeniu 35 cm+silnik. Dla łodzi o zanurzeniu 50 cm spływ byłby miejscami bardzo trudny, ale chyba możliwy (zdarzają się miejsca, gdzie rzeka jest szersza i tam oczywiście są płycizny.)
Z braku czasu nie zwiedziliśmy skansenu w Nowogrodzie.
Pomiędzy kilometrem 168, a 159 w dwóch miejscach musiałem trochę bardziej postarać się, aby znaleźć głębszą wodę.
W Ostrołęce jest dogodne miejsce do postoju obok przystani WOPR. Jest tam też strzeżone kąpielisko i plaża miejska. Restauracja blisko (ani tania ani droga). Sklepy spożywcze raczej daleko (więc w wodę do picia lepiej zaopatrzyć się gdzie indziej, czyli przed rejsem – aby nie nosić ciężarów). Stacji benzynowej nie potrzebowałem, więc nie szukałem.
Na km 146 tuż poniżej starego mostu kolejowego poniżej Ostrołęki, po środku toru żeglownego znajdują się kamienie albo resztki jakiś konstrukcji. Nieźle przyłożyłem silnikiem…
Różan z powodu pośpiechu minąłem na pełnych obrotach.
Generalnie Narew jest piękna i w miarę czysta. Pełno wędkarzy wzdłuż brzegów, szczególnie w pobliżu większych miejscowości – długi weekend sierpniowy.
Na nocleg stanęliśmy tuż poniżej Lubiela Nowego na kotwicy na płyciźnie.
Tutaj rejs skończyli Julka i Bartek. Na dalszą trasę wyruszyłem z najmłodszym żeglarzem – Tomkiem.
Galeria zdjęć rzeka Narew- kliknij na zdjęcie aby powiększyć
Dzień 4
15.08.2017
Narew od Lubiela Nowego (około 97 km Narwi) – Zalew Zegrzyński – Kanał Żerański – Wisła – Port Czerniakowski w Warszawie.
Start godz.- 5.30. Stop – godz. 18.11.
Uwagi: nie pływajcie przy tym stanie po Wiśle (65 cm na wodowskazie w Warszawie), a już na pewno nie w okolicy rafy na Spójni.
Wstałem wcześnie rano, jak tylko słonko zaczęło wesoło świecić. Za Lubielem z każdym kilometrem głębokość rzeki stopniowo się poprawia. Wzdłuż brzegów coraz częściej widoczne wsie lub działkowiska. Ale nadal ładnie. Pułtusk (63 km Narwii) minęliśmy o godz 9.45. Prędkość utrzymywałem na poziomie około 12 km/h.
Po minięciu Pułtuska coraz więcej łodzi, żaglówek, skuterów wodnych. Coraz więcej łysych głów na szybkich łodziach, przepływających na pełnym gazie obok mniejszych jednostek.
Ale oczywiście Zegrze jest piękne. Bez dwóch zdań.
Godz. 11.50 most w Serocku i rzeka Bug.
Około południa nad zalewem przeleciały, jak co roku, śmigłowce wojskowe, samoloty transportowe oraz F16 – leciały na Warszawę – na paradę.
Godz. 13.10 stacja paliw w porcie w Nieporęcie – długo wyczekiwana. Dopłynąłem na oparach benzyny, i to tylko dzięki pomocy Pawła w Lubielu Nowym (10L paliwa – dziękuję!!!!). Czyli od Mikołajek do Nieporętu 66 L benzyny skotłowałem.
Po obiedzie, o godz. 14.10 wpłynąłem w Kanał Żerański.
Od Śluzy Żerań zaczęły się mrożące krew w żyłach przygody. Już w śluzie z niepokojem zauważyłem, że po spuszczeniu wody, z komory śluzy widać belkę wrót śluzy od strony Zegrza. Wypływając ze śluzy, zawadziłem dnem również o belkę wrót śluzy od strony Wisły. Za śluzą 100 m szlamu w kanale do Wisły. Do przejścia na pagaju. W gęsty szlam lepiej silnika nie opuszczać…
A na Wiśle rozpoczął się horror. Bardzo niski stan. Po przepłynięciu około 300 m Wisłą od śluzy w górę, natrafiłem na jakąś półkę kamienną w torze żeglownym, przebiegającym tam przy prawym brzegu Wisły, schowaną tuż pod wodą. Niestety moja łódka nie skacze jak pstrągi czy łososie, więc musiałem odrobinę bliżej środka rzeki poszukać jakiegoś przejścia. Udało się na szczęście.
Dalej była Spójnia i rafa kamienna. Przy niskim stanie Wisły jest ona bardzo trudna do pokonania płynąc pod prąd rzeki. Woda stłoczona tam na wąskim przesmyku przy lewym brzegu, osiąga tam straszną prędkość. Na maksymalnych obrotach silnika, w tempie bardzo powolnym, przepłynąłem tę gardziel. Mając małe dziecko na pokładzie zdecydowanie nie czułem się komfortowo. Gdybym tam trafił silnikiem na kamień przy takich obrotach, to chyba byłoby po silniku i to pomimo, że był on odblokowany.
Podobno kolega z klubu złamał tam sobie nogę burłacząc łódkę na linie pod prąd (miał za słaby silnik i nie dał rady przepłynąć tej gardzieli na silniku).
Tuż za tym przesmykiem od razu natrafiłem śrubą na kamienie, ale już na mniejszych obrotach.
Ktoś na żółto uzupełnił oznakowanie szlaku żeglownego w okolicach rafy (żółto pomalowane 5L plastikowe pojemniki na wodę – poniżej i powyżej rafy). Bardzo to ułatwiło płynięcie tak niską rzeką.
W Warszawie, po przejściu Spójni, do mostu Poniatowskiego jeszcze wiele razy uderzałem śrubą o kamienie lub coś innego. Niestety na stosunkowo wysokich obrotach, gdyż tylko na wysokich obrotach można płynąć pod prąd Wisły. Po dopłynięciu do portu, śruba przedstawiała już widok opłakany. Po prostu ogryzek. A jeszcze 4 dni temu była piękna, nowa…
Galeria zdjęć – kliknij na zdjęcie aby powiększyć
Wnioski z rejsu?
1. Dobrze zaplanować trasę, aby się nie spieszyć.
2. Przy stanie Wisły około 60 cm w Warszawie, jeśli się danego odcinka Wisły nie zna doskonale (tzn. każdy kamień z osobna), to lepiej nie pływać na silniku.
Pomimo złego rozplanowania rejsu, to jednak miał on aspekty również pozytywne:
Pomimo pośpiechu, piękno Mazur, Pisy i Narwii mile połaskotało nasze serca.
Dzieciom też się podobało (rejs, krótkie kąpiele).
Dałem radę na niskiej Pisie i Narwi oraz na bardzo niskiej Wiśle
Jeśli ktoś z Czytelników nabrał ochoty do żeglowania po rzekach, to jedna podpowiedź: nie kupować łódki o zanurzeniu większym niż 35 cm!
To co? Za rok może w końcu Wielka Pętla Wielkopolski?
PS
Ponieważ otrzymałem kilka zapytań co do żeglugi na Wiśle to podpowiadam z własnego doświadczenia (nie jestem ekspertem):
1. Zawsze zabierz ze sobą zapasową śrubę oraz ewentualny bezpiecznik w silniku, który jako pierwszy ulega uszkodzeniu przy uderzeniu śrubą w przeszkodę.
2. Zdecydowanie odradzam rejs na odcinku warszawskim przy stanie dolnym niskim Wisły. Myślę, że taki rejs jest wykonalny, ale szkoda łódki i silnika. Stan górny niski jest o.k. Oczywiście myślę tu o jednostkach o zanurzeniu 35cm + silnik. Pychówka z wprawną załogą zawsze przejdzie. (Pozdrawiam miłośników pychówek z Portu Czerniakowskiego :)
3. Jeśli nie znasz danego odcinka, zawsze zachowuj prędkość minimalną.
4. Prawie zawsze żeglując po rzece w coś uderzysz dnem lub silnikiem. Przy stanie dolnym niskim te uderzenia będą dużo częstsze niż przy wysokim dolnym.
5. Trzymaj silnik w pozycji odblokowanej jeśli to możliwe – tzn. aby podczas uderzenia w przeszkodę stopa silnika mogła się odchylić do tyłu.
6. Planuj rejs na wiosnę lub początek lata, kiedy Wisła (lub inne rzeki) zwykle jest wyższa.
7. Jeśli planujesz zakup łodzi, to każdy cm zanurzenia ma znaczenie. Moje 35 cm + śruba jest o.k. Przy zanurzeniu łodzi 50 cm pływanie dzikimi rzekami po nieznanych akwenach będzie po prostu bardzo trudne i wymagające. Może wręcz niemożliwe przez dużą część roku ???
8. Szybko sam nauczysz się czytać wodę… i przewidywać.
9. Dzikie rzeki są piękne Warto pływać.